Nowa szkoła na Białołęce to prawdziwy kosmos!
Bartek
Matusiak
Przeglądając LinkedIn, natknąłem się na komentarz znajomego znajomego. Skomentował on uruchomienie nowej szkoły podstawowej nr 406 na warszawskiej Białołęce. Zrobił to dość entuzjastycznie, pisząc m.in., że „to prawdziwy kosmos! Boisko na dachu, zielone klasy wśród drzew, pracownie pełne nowoczesnych technologii... Aż trudno uwierzyć, że to rzeczywistość dla dzisiejszych dzieciaków”. Dodał, że za jego czasów była tylko piłka na malutkiej sali gimnastycznej, bramki zrobione z materacy, a lekcje na świeżym powietrzu były jedynie w marzeniach. Co ciekawe, ten znajomy znajomego napisał ponadto, że cieszy się, iż „edukacja poszła tak do przodu”. I choć miło się czyta takie komentarze w czasach, gdy hejt jest wszechobecny, to muszę trochę pomarudzić. Otóż, nie należy stawiać znaku równości pomiędzy edukacją a budynkiem, w którym się odbywa. Edukacja to nie budynki. Nie mam wiedzy na temat tego, czy nowa szkoła na Białołęce będzie miała kadrę z nową mentalnością i energią do nauczania. Wiem natomiast, że infrastruktura pędzi jak szalona, i to tak, że edukacja za nią nie nadąża. Jak to pięknie ktoś zauważył w komentarzach: „Dziś łatwiej zmienić budynki niż mentalność nauczycieli i system edukacji. Tu nadal mamy bramki zrobione z materacy”. I żeby nie zabijać całkowicie tego entuzjazmu znajomego znajomego, dodam, że marzy mi się, aby w ślad za tak kosmicznie fajną nową szkołą poszła dobra edukacja. Trzymam kciuki za „czterystaszóstkę”!
Bartek MatusiakWydawca WARSAW DAILY
Zatrzymajcie się proszę dzisiaj tylko na minutę
Paweł Jaczewski
Zamiast skupić uwagę na otwarciu Igrzysk w Paryżu, na przepięknie śpiewającym Jakubie Orlińskim, viralem okazało się awantura o coś, co wzbudziło duże kontrowersje, a dość mały zachwyt. Zamiast posłuchania o tym, jak zwykli chłopcy i dziewczyny bohatersko walczyli w powstaniu, my oglądamy długie wywody influencerów, którym nałożono więcej kebaba niż człowiekowi z "ulicy" tylko dlatego, że są znani. Zamiast głosu bohaterstwa Powstańców Warszawskich, słuchamy bełkotu pseudo reporterów.
Chciałoby się zapytać: Quo Vadis współczesny człowieku? Jestem urodzonym warszawiakiem z Saskiej Kępy. Ukończyłem kurs przewodnika po Warszawie. Zawsze pasjonowały mnie ślady bohaterstwa Powstańców Warszawskich. Mam takie dwie szczególne publikacje, które wzbudzały, wzbudzają i będą wzbudzać podziw dla bohaterstwa i łzy w oczach, gdy o tym czytam / słucham. To słuchowisko "Powstańcze epizody" (4 CD) wyd. Bellona: To często nie są opisy walk, to zwykły dzień zwykłego młodego człowieka, który w jednej chwili "musiał" stać się dzielnym. Wszystko opowiadane przez Powstańców oraz "Warszawa 1944. Tragiczne powstanie Alexandra Richie" wyd. W.A.B. Najlepsza i najbardziej przystępna książka opisująca, co się działo w Powstaniu Warszawskim. I najtrudniejsza, jaką czytałem. Opisy tego, co się działo na Ochocie czy Woli mam przed oczami do dziś i do dziś mam łzy w oczach.
Na koniec mam do Ciebie ogromną prośbę: gdy kolejnym razem pomyślisz o tym, by udostępnić, skomentować post zastanów się, czy kierujesz uwagę w miejsce, które jest tego warte. Zakończę cytatem, który jest moim kierunkowskazem: "Nie obwiniaj klauna, że zachowuje się jak klaun. Zadaj sobie pytanie, dlaczego wciąż chodzisz do cyrku". Nie nawiązuję tym cytatem do żadnej z powyższych sytuacji.
Zatrzymajcie się proszę dzisiaj tylko na minutę w godzinę W, o 17:00.
Paweł JaczewskiMenedżer w MT Biznes
Drugie i ostatnie życie Portretu Warszawiaka?
Bartek
Matusiak
Projekt Macieja Pestki pt. "Portret Warszawiaka", to nie pierwsza próba sfotografowania mieszkańców Warszawy i stworzenia pewnego rodzaju "katalogu portretów". W czerwcu 2015 roku wystartował bowiem projekt - nomen omen - "Portret Warszawiaka", czyli cykliczna akcja fotograficzna organizowana przez Akademię Fotografii w ramach Placu Defilad (tu można zobaczyć zrobione portrety www.akademiafotografii.pl/warszawa).
Organizatorzy wówczas informowali, że ich założeniem jest wyjście poza tradycyjne rozumienie portretu: "Chcemy przyjrzeć się jak warszawiacy dziś postrzegają samych siebie, jakie elementy składają się na ich obraz. Kto nam w tym pomoże? Wy sami! Wasza rola nie będzie ograniczona jedynie do zapozowania przed obiektywem. Zmienicie się w narratorów opowieści, której punktem wyjścia będzie Wasz portret. To, z czym go zestawicie, zależy tylko od Was. Może to zdjęcie Waszych bliskich, ukochanego pupila, pocztówki z wciąż wspominanych wakacji – możliwości jest nieskończoność". Maciej Pestka o swojej wizji mówi zaś tak: "Zbiorowy portret współczesnych mieszkańców stolicy z pewnością nie tworzy obrazu spójnego, wręcz przeciwnie – z każdym kolejnym zdjęciem pokazuje bogactwo różnorodności tego miasta. Od barwnych mieszkańców, przez korporacjuszy, po tych z offu, wspólnym mianownikiem jest dla nich przestrzeń miasta i czas, w którym zostali uchwyceni w jednym zbiorowym projekcie".
Oba te projekty dzieli kilka lat, wierzę jednak, że tym razem "Portret Warszawiaka" nie skończy się na jednym zrywie i przetrwa... kolejne lata. Wierzę, że z pomocą WARSAW DAILY (który jest patronem tego projektu) i oczywiście samego Macieja (bo to w końcu on robi zdjęcia), uda się rozwinąć "Portret Warszawiaka" na całą Warszawę, wszystkie dzielnice i tym samym stworzyć największy katalog zdjęć mieszkańców stolicy. Kto wie, może będzie to jedyny taki katalog w Europie, a może i na świecie? I choć - co trzeba przyznać - portrety mieszkańców regionów, miast, czy wsi, to nic innowacyjnego, bo swoje portrety mieli już nawet rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej (robił je Edward S. Curtis na przełomie XIX i XX wieku, o czym więcej można przeczytać na moim ulubionym national-geographic.pl), to "Portret Warszawiaka" mógłby być pierwszym zrealizowanym na taką skalę i w profesjonalny sposób!
Bartek MatusiakWydawca WARSAW DAILY