Niemcy weszli na zaplecze. Na stole porozkładane wszędzie były podrobione symbole hitlerowskich jednostek wojskowych. Ręce do góry! - krzyknęli zaalarmowani tym faktem gestapowcy. Ale przyłapani na gorącym uczynku sabotażyści nie zamierzali się poddać i z całej siły rzucili się na Niemców.

Przy ulicy Senatorskiej znajdował się sklep perfumeryjny „Zadra”, należący do kpt. rezerwy Antoniego Hubnera ps. „Marek”. 27 września 1941 roku odwiedzili go trzej gestapowcy, którzy zainteresowali się zięciem Hubnerów, Nowakowskim. W odpowiedzi od pracownika sklepu znanego jako „Hieronim” oraz jego brata, który był ekspedientem, usłyszeli, że Nowakowskiego chwilowo go nie ma. Postanowili więc na niego zaczekać wewnątrz.

Rozglądając się po sklepie, jeden z gestapowców usłyszał stukot maszyny do pisania dobiegający z zaplecza. Zaintrygowani Niemcy, skierowali się do pomieszczeń na tyłach sklepu, gdzie zastali trzech mężczyzn i kobietę. Byli to por. Leon Marian Bródka-Kęsicki ps. „Grzegorz” – szef wywiadu Obwodu, kpt. Michał Romuald Drzyzga ps. „Michał” – szef łączności Obwodu i kierowniczka kolportażu „Obroży” Maria Hubner ps. „Masia”, prywatnie żona Antoniego Hubnera, która przepisywała na maszynie przygotowane meldunki.

Po wejściu do pomieszczenia, gestapowcy zobaczyli porozkładane na stole symbole hitlerowskich jednostek wojskowych, które przechodziły przez Gubernatorstwo w drodze na front wschodni. Zaalarmowani tym faktem Niemcy, kazali wszystkim przyłapanym na gorącym uczynku konfidentom podnieść ręce do góry i rozpoczęli ich rewizję. Polacy nie zamierzali się jednak poddać bez walki. Jeden z nich chwycił Niemca za gardło i zaczął dusić, a drugi uderzył gestapowca butelką płynu w głowę. Wywiązała się strzelanina, podczas której por. Marian Bródka-Kęsicki zasłonił się ciałem gestapowca. Ten manewr umożliwił jemu i kpt. Romualdowi Drzyzdze ps. „Michał” ucieczkę. Uciec udało się również dwóm ekspedientom. Tyle szczęścia nie miała natomiast Zofia Hübner, żona właściciela perfumerii. Została aresztowana i przewieziona na Pawiak, gdzie poddana przesłuchaniom nie wydała nikogo z konspiratorów. Ostatecznie została wywieziona do KL Auschwitz, gdzie została zamordowana.

Po zajściu w perfumerii, porucznik „Leon”, który został ranny, ze względów bezpieczeństwa został odesłany z Warszawy do innej lokalizacji na terenie powiatu.

Marian Bródka-Kęsicki

Marian Bródka-Kęsicki ps. „Grzegorz”, „Leon”

Urodził się 25 marca 1911 roku w Będlewo, zmarł 23 grudnia 1998 roku w miejscowości Kędzierzyn-Koźle. Był dowódcą batalionu – Rejonu. Uzyskał stopień kapitana. Był synem Ludwika i Marii. Oficer wywiadu.

Oddział: VII Obwód "Obroża" (powiat warszawski) Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej - 5 Rejon "Gątyń" (Piaseczno) - batalion "Krawiec" – dowódca Szlak bojowy: Piaseczno - Lasy Chojnowskie - Las Kabacki - Wilanów.

Ukończył półroczny kurs przy Oddziale II Sztabu Głównego dla oficerów wywiadowczych wielkich jednostek w polu. Od marca do sierpnia 1939 roku pełnił funkcję oficera wywiadowczego 17. Dywizji Piechoty.

Do Związku Walki Zbrojnej został wprowadzony na początku 1941 roku przez kpt. Bronisława Czerniawskiego ps. „Józef". Następnie został mianowany szefem i zarazem twórcą wywiadowczego Referatu II w sztabie VII Obwodu (powiat warszawski) Okręgu Warszawskiego ZWZ, gdzie działał pod kryptonimem „Inżynier”.

Od wiosny 1942 roku pełnił obowiązki komendanta 7. Rejonu (Ożarów) VII Obwodu Okręgu Warszawskiego AK, a następnie 5. Rejonu „Gątyń" (Piaseczno), gdzie 2 sierpnia 1944 roku został mianowany komendantem.

5 sierpnia 1944 r. po przejściu oddziałów 5. Rejonu do Lasów Chojnowskich, przeprowadził ich reorganizację. W tym dniu zwolnił ze służby żołnierzy, którzy nie mieli broni, a z pozostałych uformował 3-kompanijny batalion „Krawiec”, którym dowodził. Trzy dni później, tj. 8 sierpnia batalion został przeniesiony do wsi Czarnów, gdzie stacjonował przez kilka dni. 15 sierpnia 1944 roku w Zalesiu Górnym kpt. „Grzegorz” wziął udział w odprawie dowódców wszystkich oddziałów działających na tym terenie. Podczas spotkania zadecydowano o utworzeniu grupy bojowej, która miała za zadanie przebić się z Lasów Chojnowskich na Mokotów. Dowództwo w nowo utworzonym pułku powierzono ppłk. Mieczysławowi Sokołowskiemu ps. „Grzymała”. W tym czasie kpt. „Grzegorz” nadal dowodził baonem „Krawiec”.

W nocy z 16 na 17 sierpnia udało się pułkowi przedostać się do Lasu Kabackiego, gdzie odebrał zrzut. Kolejnej nocy zapowiadanego zrzutu nie było, więc w tej sytuacji ppłk. „Grzymała” rozpoczął przygotowania do ataku w kierunku Wilanowa, który nastąpił w nocy z 18 na 19 sierpnia 1944 roku. Główne siły batalionu ubezpieczał kpt. „Grzegorz” wraz z plutonami ppor. Szymona Gawarkiewicza ps. „Stena” z Obwodu „Głuszec” – Grójec. Starcie nie należało do łatwych. Już na początku akcji oddział ppłk. Sokołowskiego znalazł się pod ostrym ostrzałem niemieckim, co uniemożliwiło im dalszy marsz na Warszawę.

Na Mokotów udało się natomiast dotrzeć blisko 200 żołnierzom z baonu „Krawiec”. W tym czasie będący nadal pod niemieckim ostrzałem oddział ppłk. „Grzymały”, stracił swojego dowódcę, który na skutek odniesionych ran zmarł podczas wymiany ognia.

Wycofujących się z okolic Powsinka żołnierzy (około 200 osób), zebrał kpt. „Grzegorz”, któremu przez Las Kabacki udało się dotrzeć do Lasów Chojnowskich. Tam przeprowadził kolejną reorganizację. Oddział ppor. Gawarkiewicza wrócił do swojego Obwodu, a z pozostałych żołnierzy stworzono 60-osobowy pluton sierż. pchor. Józefa Utraty ps. „Brabeca”. W tym czasie kpt. „Grzegorz” dzięki dwóm łączniczkom, utrzymywał nadal kontakt z utworzoną na Mokotowie z żołnierzy 5. Rejonu kompanią ”Krawiec”.

23 sierpnia Niemcy przystąpili do pacyfikacji okolic Lasu Kabackiego, a dwa dni później, tj. 25 sierpnia 1944 roku – Lasów Chojnowskich. Dzięki ostrzeżeniu otrzymanemu od stacjonujących w tej okolicy Węgrów, jednostki Armii Krajowej zdążyły powrócić do działalności konspiracyjnej. Kapitan "Grzegorz" po powrocie do macierzystego 5. Rejonu, organizował na jego terenie pomoc dla uchodźców z Warszawy. Dzięki ich działaniom udało się m.in. utworzyć w Pyrach mały szpital, który udzielał pomocy żołnierzom AK i ludności cywilnej wypędzonej ze stolicy.