Gdy ich zauważył, było już za późno – dwie lufy znalazły się przed jego oczami. Rozległy się strzały. Pierwsza kula trafiła w skroń, ale nie upadł od razu.

Polska konspiracja działała prężnie i choć nie wszystkie akcje kończyły się powodzeniem, volksdeutsche wiedzieli, że żaden z nich nie może czuć się w pełni bezpiecznie na okupowanych przez nich terenach. Świadomy był tego również 27-letni Ernst Sommer, właściciel dwóch restauracji na ul. Długiej, który odpowiadał za aresztowanie i śmierć Huberta Lenka ps. „Hubert”. W trakcie odwrotu po akcji, „Hubert” skrył się w bramie kamienicy przy ul. Długiej 27, żeby naładować pistolet. To tam wytropił go Sommer, który wraz z „granatowym” policjantem, który pojawił się chwilę później, zrewidował „Huberta”. Niestety znaleziona przy nim broń była dostatecznym dowodem przynależności do konspiracji. W efekcie Hubert Lenk został zamordowany podczas śledztwa.

Ul. Długa
Ul. Długa 27 miejsce aresztowania Huberta Lenka, FOT: (L) przed 1939 - źródło: "Architektura mieszkaniowa Warszawy" (P) październik 2004 - źródło: zdjęcie - Ryszard Mączewski
Ul. Długa
Hubert Lenk

Hubert Lenk ps. „Hubert”

Urodzony 1924 roku, zmarł 28 marca 1943 roku w Warszawie. Harcerz Szarych Szeregów, kapral Armii Krajowej, uczestnik akcji pod Arsenałem, więzień Pawiaka. Uczył się w Państwowym Gimnazjum i Liceum Męskim im. Joachima Lelewela. Był członkiem Hufca „Południe” („Sad”) warszawskich Grup Szturmowych. W 1943 roku uczęszczał na turnus Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty Agricola.

26 marca 1943 roku uczestniczył w akcji pod Arsenałem, gdzie dołączył do sekcji „Granaty”. W trakcie operacji, próbując przeładować broń, schronił się w bramie kamienicy przy ul. Długiej 27, gdzie został nakryty przez Sommera. Po zatrzymaniu „granatowi” przewieźli go na Pawiak. Zmarł podczas przesłuchań, prawdopodobnie w Alei Szucha 25, gdzie mieściła się siedziba Gestapo. Nie wiadomo, gdzie „Hubert” został pochowany. Jego nazwisko zostało wyryte na Mogile Symbolicznej w Kwaterze Batalionu „Zośka” na cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Ernst Sommer należał do niemieckiej formacji policyjnej zwanej Sonderdienst, której członków szukano właśnie wśród volksdeutschów. Wiedzieli oni, że po zatrzymaniu i śmierci „Huberta”, Sommer jest na celowniku polskich konspiratorów, dlatego próbowali chronić go na wszelkie możliwe sposoby. Nie tylko został zwolniony z pełnienia obowiązków służbowych, ale otrzymał również polecenie opuszczenia Warszawy. Ponadto do jego ochrony przydzielono tajnych agentów. Po wyjeździe ze stolicy, Sommer ukrywał się pod Otwockiem w miejscowości Józefów. Świadomy zagrożenia, rzadko kiedy opuszczał swoje mieszkanie, dlatego jego znalezienie zajęło konspiratorom sporo czasu. Właściwie jego wykrycie było przypadkowe, ale raz znaleziony, był dokładnie obserwowany przez polskich żołnierzy.

W czasie, gdy był „pilnowany” przez Polaków, w sztabie planowano jego egzekucję, którą ostatecznie przeprowadzono 18 lipca 1943 roku. Wówczas w jego mieszkaniu odbywało się spotkanie, na które zaprosił wielu gości. Ze względów bezpieczeństwa Sommer zawsze otaczał się dużą ilością agentów ochrony. Wybierał też miejsca zatłoczone i pełne ludzi, takich jak np. znajdujący się naprzeciw jego mieszkania peron, gdzie zawsze kręciło się dużo osób. Tak też było i tego dnia – niedzielne popołudnie, tłumy pasażerów spieszących się na pociąg lub z niego wysiadających. Dlatego też Sommer postanowił osobiście odprowadzić swoich gości na wieczorny pociąg. Nie wiedział jednak, że wśród tłumu na stacji znajdowali się także żołnierze Polski Podziemnej – siedmiu pilnowało peronu, a dwóch miało przeprowadzić akcję. Gdy ich zauważył, było już dla niego za późno – dwie lufy celowały prosto w jego głowę. Rozległy się strzały.

Pierwsza kula trafiła w jego skroń, ale nie upadł od razu. Odruchowo chwycił za rękę jednego z konspiratorów i wbijając weń swoje pazury, mocno ścisnął. Ten wyrwał się volksdeutschowi z uścisku, wycelował broń między jego oczy i nacisnął spust. Nie spudłował. Niemiec padł nieżywy na pokryty żwirem peron. Tłum zamarł z przerażenia i dopiero kolejne dwa strzały, obudziły go z letargu. Ludzie rzucili się do ucieczki, a wraz z nimi ochrona Sommera oraz towarzysze, których odprowadzał na pociąg. Nie byli jednak świadomi tego, że i oni byli bacznie pilnowani pod czujnym okiem Polaków. Wnet na końcu peronu rozległy się kolejne strzały, wystrzelone przez uciekających agentów niemieckich, którym wtórowały liczne przekleństwa i wymysły. Za uciekającymi Niemcami, nie puszczono pościgu. Cel akcji został zlikwidowany, a jego dowody osobiste i policyjne, a także broń zabrane. Konspiratorzy z łatwością wmieszali się w tłum spanikowanych podróżnych i zakończyli akcję. Komunikat nr 2 Kierownictwa Walki Podziemnej, informujący o udanej operacji zlikwidowania Sommera, podano w „Biuletynie Informacyjnym” nr 31 5 sierpnia 1943r.

Biuletyn Informacyjny