No cóż, Warszawa w końcu doczekała się Muzeum Sztuki Nowoczesnej i - tradycyjnie - połowa miasta poczuła się w obowiązku rzucić w stronę nowego budynku kilka złośliwości. Bo przecież wszyscy znają się na estetyce! Choć jakoś dziwnie często ta estetyka nie wychodzi poza „starą dobrą elegancję” lat 90-tych, czyli marmur, złocenia i dużo beżu. Jak to ujął Trzaskowski – nowoczesne muzeum, miejsce do dyskusji. Tylko dyskusji? Wolałbym powiedzieć: miejsce do debaty narodowej o urodzie! Ale cóż, Warszawa podobno „tolerancyjna”, więc można mieć nadzieję, że kiedyś ten dziwoląg komuś się spodoba. Tłumy na otwarciu raczej nie przyszły popatrzeć na bryłę, tylko na tę konstruktywistyczną klatkę schodową (no to chociaż wnętrze będzie miało fanów!). O gustach niby się nie dyskutuje, ale MSN właśnie o to chodzi – żeby w centrum było w końcu coś innego. No ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz – ładne nie jest, ale to przecież sztuka, a nie Pałac Kultury.
Bartek Matusiak
Wydawca WARSAW DAILY