"Pora na mój coming out. Nie jest to dla mnie łatwe, bo wychowałem się na blokach warszawskiego Targówka a obecnie mieszkam na Pradze. Sporo ryzykuję mówiąc o tym publicznie, ale muszę to wreszcie przyznać otwarcie: jestem konfidentem. (...) Tak, donoszę na policję i straż miejską na patokierowców, którzy jeżdżą za szybko, przekraczają normy hałasu, zastawiają chodniki. Donoszę i was też do tego zachęcam" - pisze w felietonie dla Raportu Warszawskiego Jan Mencwel, warszawski radny, aktywista i współzałożyciel stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Radny dodaje, że postrzega to, jako odpowiedzialne działanie na rzecz poprawy bezpieczeństwa. Nawiązuje też do negatywnego stereotypu "donoszenia", porównując je do zdrowego obywatelskiego obowiązku. Analizuje powszechne mity, np. że jazda "szybko, ale bezpiecznie" jest możliwa, podkreślając statystyki wskazujące prędkość jako główną przyczynę śmierci na drogach. Proponuje również większe wykorzystanie technologii, jak fotoradary, aby zastąpić moralny obowiązek obywatelskiego zgłaszania wykroczeń.
Mencwel krytykuje społeczne tabu wokół zgłaszania nieprawidłowych zachowań kierowców, podkreślając, że społeczeństwo wciąż zmaga się z PRL-owskim myśleniem o "donoszeniu". Argumentuje, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo to kwestia życia i zdrowia, a zgłaszanie niebezpiecznych kierowców powinno być naturalnym obowiązkiem obywatelskim. Wskazuje na potrzebę zmiany podejścia oraz proponuje rejestry dostępne publicznie, które mogłyby pomóc w identyfikowaniu osób łamiących zakazy prowadzenia pojazdów.
Felieton kończy się apelem o większe wykorzystanie nowoczesnych technologii do monitorowania prędkości, co mogłoby odciążyć "obywatelskich konfidentów". Jako przykład podaje tunel pod Ursynowem, na którym działa odcinkowy pomiar prędkości. Przypomina, że to jedno z najbezpieczniejszych odcinków drogi w całej Polsce.
"Wyobraźcie sobie tylko, co by było, gdyby takie pomiary pojawiły się na wielkich warszawskich arteriach, takich jak choćby ul. Woronicza. Strach się bać: kierowcy jeździliby zgodnie z przepisami a na dodatek nie ginęliby tu niewinni ludzie. O to właśnie chodzi tym bezczelnym konfidentom" - podsumowuje radny.
Jego coming out zasługuje na szerszą uwagę, a może nawet dyskusję i oczywiście brawa. Odważne to wyznanie, ale i odpowiedzialne - daje bowiem nadzieję, że - jeśli pojawią się naśladowcy - nie będziemy aż tak bardzo obojętni (jak jesteśmy obecnie) na takie karygodne zachowania. Poszedłbym nawet dalej i rozszerzył listę tematów, które warto zgłaszać - np. zgłaszanie pijanych kierowców (choć idealnie by było, gdyby jednak byli oni natychmiastowo pacyfikowani przez innych kierowców, zanim kogoś zabiją), kierowców wyrzucających przez okno śmieci na ulicę (szczególnie w korkach, w centrum miasta), kierowców-rodziców, którzy przewożą dzieci z papierosem w ręku. To także kwestia odpowiedzialności - za nasze życie, czystość miasta, za zdrowie tych najmłodszych.
Bartek Matusiak
Wydawca WARSAW DAILY