Polski rynek nieruchomości nie przestaje zaskakiwać. Właśnie ustanowiono nowy rekord – 50 mln zł za rezydencję na Żoliborzu. Czy to normalne, czy już przesada? A może cena odpowiada luksusowej ofercie i nie ma tu czego komentować?
Chyba każdy z nas chce mieć swój własny kąt i najlepiej by ten kąt był prawdziwie własny, a nie wynajęty. Niestety ceny na rynku mieszkań rzadko kiedy mogą być nazwane rozsądnymi. Raczej słyszy się o „cenach z kosmosu” czy „grubych milionach za kawalerkę”, która wcześniej była korytarzem czy piwnicą. Jak więc osiągnąć swój cel i posiadać własne mieszkanie czy dom?
Rozmawiając ze znajomymi i rodziną często pojawia się temat własnego lokum i tych cen za metr. Mam wrażenie, że z godziny na godzinę te liczby rosną i wyznają zasadę uwielbianą przez wielu „kołczy” - czyli „Sky is the limit”. Ale właśnie gdzie jest ten limit i czy właściwie jest? Bo kiedy słyszę lub czytam takie informacje, jak wspomniany wyżej rekord, to mam wrażenie, że limitu nie ma. Bo kto bogatemu zabroni? No właśnie chyba niestety (stety?) nikt – ma pieniądze, to inwestuje i kupuje. Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać ubolewania pewnego polskiego producenta muzycznego, który twierdził, że sytuacja na rynku nieruchomości jest bardzo słaba, a ceny wysokie, bo wcześniej kupował na raz kilkanaście mieszkań, a teraz stać go tylko na kilka. Co ciekawe, ale nie potwierdzone, wieść niesie, że ów producent może aktualnie posiadać około 180 mieszkań. W międzyczasie jego koleżanka – wokalistka, pochwaliła się, że na urodziny czy inną szczególną okazję dostała właśnie od niego – kto by się spodziewał – nowe mieszkanie... No, ale jeśli muzykom tak dobrze się wiedzie, to czy nie mają prawa inwestować i kupować kolejnych mieszkań czy innych nieruchomości?
Z drugiej strony, co mają powiedzieć i zrobić osoby, które nie są producentem muzycznym? Te które chodzą do pracy o 8 do 16 i nie zarabiają nawet średniej krajowej (8 tys. zł brutto na rok 2024), a jedynie minimalną? Nawet jeśli coś odkładają i stać ich na kredyt to czy w obliczu hurtowego wykupu przez znacznie większych i zamożniejszych inwestorów, mają jakieś szanse na swoje własne metry kwadratowe? Nie raz też „słyszy się” o zamożnych osobach, które wykupują co tańsze mieszkania i tym samym blokują możliwości mniejszym inwestorom, którzy zbierali na lokum całe swoje życie.
Tak więc, czy 50 mln zł to dużo, za dużo czy za kilka dni lub tygodni będzie wręcz za mało? Kto ma pieniądze to kupuje, kto ma ich więcej kupuje więcej, bo może i nikt mu nie zabroni... I dodam jeszcze jedną małą ciekawostkę – pobity rekord, z zeszłego roku wynosił 25 mln zł i dotyczył sprzedaży willi na Saskiej Kępie.
Natalia Mieszkowska