Jest taka książka „Where Chefs Eat”, w której słynni szefowie kuchni polecają restauracje, w których sami lubią jadać. W jednej z edycji tej książki możecie znaleźć warszawskie polecajki Roberta Trzópka i odkryć dzięki nim między innymi doskonałe azjatyckie miejsce, ukryte pomiędzy blokami na Ochocie. W natłoku różnych artykułów o tym, gdzie warto pójść na lub po wino w Warszawie, brakuje mi szczerych relacji osób zajmujących się winem – o tym, gdzie sami idą na kieliszek lub po butelkę na wieczór.
Dlatego chętnie sam zacznę taki cykl, do którego chciałbym zaprosić znajomych sommelierów. Powiem Wam, gdzie lubię kupować wino i co kieruje mną przy poszczególnych wyborach. A zacznę od El Catador. Mają kilka miejscówek w Warszawie – na Saskiej Kępie, na Rozbracie i naprzeciwko Hali Koszyki. El Catador skupia się na winach hiszpańskich i robi to doskonale. Znajdziecie u nich klasyki od znanych producentów i niezwykle uważną i aktualną selekcję nowości. Jeśli śledzicie to, co dzieje się w świecie wina i macie ulubione zagraniczne sklepy, które oferują hiszpańską nową falę, to najpewniej znajdziecie taką samą ofertę w El Catador.
Telmo Rodriguez, Envinate, Veronica Ortega to ci, którzy jako pierwsi przychodzą mi do głowy i gdybym mógł wydawać więcej na wino, przerabiałbym tych producentów do znudzenia. Mało tego, wszyscy zatrudnieni w El Catador to pasjonaci, profesjonaliści i wyjątkowo sympatyczni ludzie. Gdy sam zaczynałem przygodę z winem, chętnie odwiedzałem ich sklep przy Zwycięzców i wysłuchiwałem długich, ale przepełnionych pasją i szczerym zainteresowaniem, opowieści właściciela. Jeśli odwiedzicie któryś z ich sklepów (głównie ten przy Koszykowej), pozdrówcie ich proszę ode mnie koniecznie!
Dwa kroki (w stronę Nobu) od El Catador na Koszykowej znajduje się Łaskawość Tytusa. To nowy adres lokalu, który możecie znać z ich poprzedniej odsłony w Forcie Służew. Mam do nich wielką słabość, głównie przez osobę właściciela. Marcin Tytus Grabski to gość, który odpowiada za muzykę, której słuchałem za młodu. Jeśli wytwórnia muzyczna Asfalt produkowała płyty, które jako dzieciaki mieliście na półce, warto zainteresować się tym, co jej właściciel robi dzisiaj.
Łaskawość to elegancki lokal ze świetną selekcją win i pysznymi talerzykami. W moim odczuciu experience w Łaskawości to jedno z najlepszych „Value for Money” w Warszawie. Tytus niezwykle zręcznie dobiera wina do karty, ludzi do pracy i atmosferę do okoliczności. O ile jednak Łaskawość budzi moje zainteresowanie i ciekawość, tak drugi lokal właściciela, Winem Powiśle, kradnie moje serce.
Winem Powiśle na Tamce to fenomen. Tylko w tym miejscu możecie napić się pysznego szampana od trendy growersa, nalewanego Wam przez sommeliera w bejsbolówce i krótkich spodenkach. A to wszystko do melodii „In da Club” 50 Centa. Możecie przegryźć tego szampana ostrygą, siedząc w improwizowanym ogródku przy samej Tamce, pomiędzy ruchem i zamieszaniem, jakie zawsze towarzyszą tej ulicy. U-ni-kat. Nie ma drugiego takiego miejsca. W barze obok siebie siedzą panowie pod krawatem, eleganckie panie, hipsterzy z tatuażami na twarzy i sommelierzy, którzy po pracy wpadają tu na kielicha. Wszyscy czują się na miejscu i tworzą wyjątkową społeczność. I niepowtarzalny w polskiej skali sherry bar. Spójny eklektyzm – jakkolwiek to brzmi. Tam możecie chyba spotkać mnie najczęściej.
Kontakt. O tym bistro powiedziano już wszystko. Master Sommelier właścicielem, Mistrzowie Polski Sommelierów na florze, wyjątkowy chef dowodzący kuchnią. Piotrek Pietras razem z ekipą stworzyli przepiękne miejsce na starym Mokotowie. W ofercie wina – prawdziwe, rzemieślnicze, od znanych i poszukiwanych w świecie producentów. Comando G, Pax, Cathy Corison i Matthiasson to etykiety, które budzą u mnie największe emocje. Bardzo casualowy wyraz, ale elegancki sznyt i w 100% profesjonalne podejście. Jeśli przypadkiem nie słyszeliście jeszcze o Kontakcie lub nie mieliście okazji ich odwiedzić, wpiszcie to na listę rzeczy do zrobienia.
Ten krótki przegląd zamknie moje ostatnie odkrycie, czyli Grono na Mokotowskiej. Nie jest to nowe miejsce, ale nie miałem wcześniej okazji się z nim zapoznać. To doskonała miejscówka na szybkie spotkanie z przyjaciółmi po pracy. Mnie szczególnie przyciąga tam duża i rotująca selekcja win na kieliszki. Pinot Blanc od Kamila Barczentewicza i chrupki truflowe wśród dużego ruchu na Mokotowskiej daje vibe, jaki lubię. Grono należy do tej samej grupy, co odznaczony niedawno gwiazdką Rozbrat 20 i słynne Kieliszki na Próżnej czy El Braci. O selekcję i organizację możecie w związku z tym być zupełnie spokojni.
W tym miejscu bardzo ważna uwaga sezonowa: niedaleko Grona znajdują się Kukułka oraz Odette, blisko Kontaktu znajdziecie Pannę oraz Muus, którego drugi lokal leży też nieopodal Winem Powiśle. Po jagodzianki nie musicie jechać nigdzie dalej!