Warszawa ma świetną ofertę degustacji wina. Dobry temat dla siebie znajdzie tu właściwie każdy, niezależnie od zainteresowania, zaangażowania i portfela. Degustacje odbywają się jako małe, kameralne wydarzenia oraz jako duże tastingi, na których pojawiają się setki osób. Czasem marzymy, żeby oferta tych drugich dorównała kiedyś temu, czym mogą cieszyć się mieszkańcy miast i krajów o znacznie bardziej rozwiniętej branży winiarskiej. Na szczęście Polacy wiedzą, że mają możliwość zorganizowania wyjątkowych degustacji i że nie muszą oglądać się na innych. Jak? – zapytacie. Organizując degustacje coraz lepszych win polskich – odpowiem.
Jedną z osób, które dobrze to rozumieją, jest Paweł Dębała. Wina polskie mają szczególne miejsce w jego sercu, Paweł zajmuje się nimi profesjonalnie od dawna. Gdy nie mógł doczekać się kolejnej edycji którejś z dużych degustacji polskich win, po prostu zorganizował swoją. 5 długich lat branża czekała na festiwal win polskich. Po 5 latach powróciło Białe czerwone, które po raz ostatni odbyło się w 2019 roku, a kilka miesięcy później Paweł zadebiutował ze swoim Warszawskim Festiwalem Win Polskich. Paweł zorganizował go od zera i z ogromnym rozmachem.
Pojechałem na ten festiwal spóźniony o kilka godzin; powinienem wziąć udział w części branżowej, załapałem się jednak na ostatnie 2 godziny części przeznaczonej dla miłośników. Festiwal odbywał się w oranżerii Pałacu Sobieskiego w Wilanowie. Zazwyczaj degustacje odbywają się w hotelach, jakichś przestrzeniach konferencyjnych, ale Paweł stwierdził, że nie, „że robimy poważnie albo w ogóle”, nie bierzemy randomowej salki, tylko z polskimi winami wchodzimy tam, gdzie polska historia wybrzmiewa mocno i gdzie będą one miały dla siebie odpowiedni kontekst. Co ciekawe, nikt wcześniej o tym nie pomyślał. To było pierwsze winiarskie wydarzenie w oranżerii. Bardzo to szanuję. Podobnie jak to, że na wejściu każdy uczestnik – profesjonalista czy konsument – otrzymywał własny kieliszek, bezzwrotny i bez kaucji, z grawerunkiem logo festiwalu.
Samo logo i jego stylistyka to osobna historia: na nim warszawska Syrenka, w jej dłoni tarcza, na tejże kiść gron. Kolory nawiązują do neonów, za których światłem podążacie nocą po Warszawie. Jeśli tak jak ja zbieracie rzeczy związane ze stolicą, ten kieliszek chcielibyście mieć w swojej szafce ze szkłem.
No ale do rzeczy. Na Festiwal przyjechało 21 winnic i jedna cydrownia. Obecni byli niemal wszyscy najważniejsi polscy producenci. Sam bardzo chętnie odwiedziłem przyjaciół z winnicy Skarpa Dobrska i z Domu Charbielin, jak zawsze ze złożoną przyjemnością spróbowałem win z Winnicy Jaworek, poznałem jeszcze raz, co swoimi winami ma do powiedzenia Michał Pajdosz z Winnicy Jakubów…
Sam prowadzę pierwszy w Polsce projekt aukcji win i w pocie czoła próbuję dopasować się do trudnych warunków. Stworzenie w naszym kraju aukcji win na wzór tych organizowanych w krajach zachodnich nie jest możliwe, bo: prawo (głównie), trudności komunikacyjne i szereg innych czynników. W poszukiwaniu pomysłów zaprosiłem kiedyś do udziału w jednej z aukcji polskie winnice.
Pisząc ten tekst i wymieniając Michała Pajdosza, przypomniałem sobie jego entuzjazm, z jakim wysłuchiwał mojego pomysłu i z jakim reagował na kolejne polskie wina, które udało mi się w tamtym czasie pozyskać na aukcję. To było strasznie miłe uczucie, być przez moment w centrum polskiego winiarstwa i aktywnie je współtworząc. Mogę sobie tylko wyobrażać, jak niesieni takimi uczuciami są polscy producenci i wszyscy, którzy razem z nimi polskie winiarstwo tworzą.
Wracając jednak do tematu, muszę dodać, że poziom polskich win jest wyższy z roku na rok. Jeśli ktoś nie miał okazji spotykać się z polskimi winami od czasu ostatnich festiwali 5 lat temu, dziś może nie móc rozpoznać w nich tamtych prób, często pierwszych i nieśmiałych. W polskich winach znajdujemy coraz więcej nie tylko jakości i klasy, ale wizji, przemyśleń, interpretacji różnych technik i siedlisk; każdy z winiarzy komunikuje się z odbiorcami za pomocą tego, co w butelce. Coraz więcej i coraz chętniej mówimy też (i słuchamy) o polskich winach, czego najlepszym dowodem była bogata oferta masterclassów na festiwalu. Poprowadzili je związani z polskim winem profesjonaliści, tacy jak: Patrycja Nawrocka, Kuba Janicki, Marcin Grabski czy najważniejszy narrator polskich win, Maciej Nowicki.
Impreza trwała cały dzień. W pierwszej części dnia polskich win próbowali przedstawiciele branży, którzy później ustąpili miejsca konsumentom. Łącznie na terenie festiwalu pojawiło się ponad 600 osób! Ponad 400 z nich to miłośnicy polskiej produkcji, co pokazuje, jak dużym zainteresowaniem cieszą się polskie wina. Nic dziwnego; spróbowanie w jednym miejsc win z winnic Nizio, Saint Vincent, Skarpa Dobrska, Białe Skały, Dom Charbielin, Winnica Jakubów w towarzystwie i z komentarzem autora tych win to nie jest przeżycie, które można zorganizować sobie na co dzień. Tym bardziej, że organizacja tego wydarzenia była naprawdę dobra. Producent wody Cisowianka zaproponował Pawłowi wyjątkowo dobre warunki, dlatego nikt nie mógł narzekać na trudności z nawadnianiem się (a jest to szczególnie ważne podczas picia i degustowania wina, nie zapominajcie o tym!), goście mogli odpocząć od win próbując serów od Ser jest Ser, kombuchy od producenta Świt oraz oliw z Oliw Południa. Winiarze również byli kontent; nie myślimy o tym właściwie nigdy, ale nie każda degustacja jest topowo przygotowana od strony zaplecza. Nie zawsze jest odpowiednio dużo wody, lodu, nie zawsze jest prąd czy nawet gotowe stoiska, z obrusami, karafkami etc, o obiedzie i przekąskach nie wspominając. A Paweł nie zapomniał o niczym.
Najważniejsze jest jednak to, że odbędzie się druga edycja Festiwalu. Tym razem Paweł zaprasza do miejsca równie mocno związanego z warszawskim życiem, ale tym bardziej współczesnym, a nie tradycyjnym. Z polskim winem spotkamy się na ulicy Mysiej, już 30 listopada.
Wszystkie szczegóły i bilety znajdziecie tutaj: www.facebook.com. Do zobaczenia przy kieliszku polskiego wina!