Szanowna Redakcjo,

piszę do Was z oburzeniem i smutkiem, jaki wzbudziły we mnie niedawne sytuacje związane z nienawiścią wobec osób, które nie urodziły się w Warszawie, a dziś żyją i pracują w tym mieście. Ostatnio na jednej z warszawskich dzielnic pojawiły się za szybami samochodów kartki o treści: „Słoiku! Twoje miejsce parkingowe jest tam, gdzie masz zarejestrowany samochód, więc przestaw to auto”.

To nie tylko przykra, ale i bardzo krzywdząca inicjatywa, która uderza w osoby uczciwie żyjące i pracujące w stolicy, nierzadko od lat. Warto przypomnieć, że obecnie ogromna liczba warszawiaków korzysta z samochodów służbowych, których rejestracje często zaczynają się od liter innych niż „W”. Czy to oznacza, że ich właściciele powinni czuć się wykluczeni? Czy naprawdę musimy mierzyć wartość mieszkańców Warszawy przez pryzmat tablic rejestracyjnych?

Jeszcze bardziej zaskakujące i niepokojące jest zachowanie administratora fanpage’a „Ulica Warszawska” na Facebooku, który zamieścił zdjęcie wspomnianej kartki i dodał do niej komentarz: „Do tych co nie są z Warszawy. Już jeżeli tu przyjechałeś i mieszkasz, płać tu podatki i szanuj nasze zwyczaje”. Tego rodzaju posty tylko wzmacniają podziały i utrwalają niechęć wobec osób przyjezdnych.

Warszawa jest miastem otwartym, które swoją wielkość buduje na różnorodności i wspólnym wysiłku wszystkich mieszkańców. Niezależnie od tego, gdzie ktoś się urodził, powinien być traktowany z szacunkiem i mieć prawo czuć się tutaj jak u siebie. Dyskryminacja z powodu rejestracji samochodu czy pochodzenia jest nie do zaakceptowania, szczególnie w XXI wieku.

Apeluję o to, byśmy pamiętali, że to nie tablice rejestracyjne, a nasze postawy i działania decydują o tym, jakim jesteśmy społeczeństwem. Mam nadzieję, że ten list skłoni czytelników WARSAW DAILY do refleksji i że wspólnie zbudujemy miasto, w którym każdy będzie czuł się mile widziany.

Słoik