Warszawa, serce Polski, tętni życiem niczym wielobarwna mozaika, w której każdy kawałek ma swoje unikalne miejsce i znaczenie. Jednak nie wszystkie te „kawałki” są widoczne na pierwszy rzut oka. Wśród nich są AS-y, czyli osoby neuroróżnorodne, których świat postrzegania i przeżywania różni się od statystycznej większości. Są wśród nas, pracują, uczą się, tworzą – a miasto (jeszcze) powoli uczy się, jak być dla nich przestrzenią, w którym mogą się czuć bezpieczne i akceptowane.

Kiedy mówimy o neuroróżnorodności, często skupiamy się na trudnościach, zapominając o bogactwie perspektyw, które osoby te wnoszą do społeczeństwa. Zwykle wynika to z braku wiedzy i świadomości. Skąd je czerpać? Znajomość świata neuroroatypowego może na przykład wynikać z osobistych doświadczeń bliskich osób, które każdego dnia pomagają AS-om stawiać czoła życiowym wyzwaniom. Doskonałym (niestety nie przyspieszonym) kursem znajomości codziennych barier, z jakimi muszą mierzyć się osoby neuroatypowe jest na przykład wychowywanie dziecka z zespołem Aspergera.

Osobiście mogę potwierdzić, że bycie świadkiem społecznych trudności, wykluczenia, a nawet aktów przemocy wynikających z braku systemowego wsparcia i społecznego rozumienia neuroróżnorodności jest najlepszą inspiracją do działania. Taka jest w skrócie geneza założenia Fundacji AS POWER, której misją jest wspieranie osób neuroróżnorodnych, ale również edukacja społeczeństwa neurotypowego i którą mam przyjemność prowadzić. Kiedyś pewnie będzie okazja opowiedzieć o niej więcej.

W naszym mieście, które aspiruje do bycia metropolią otwartą i inkluzywną, wciąż jest wiele do zrobienia. Dążymy do tego, by Warszawa była miejscem, gdzie różnorodność umysłów jest nie tylko tolerowana, ale i celebrowana. Dlaczego jest to tak ważne? Bo każdy z nas wnosi do społeczeństwa coś wartościowego. Empatia, wzajemne zrozumienie i integracja to klucze, które otwierają drzwi do świata, w którym każdy może znaleźć swoje miejsce. A Warszawa, z jej bogatą historią adaptacji i przemian, ma potencjał stać się wzorem miasta, które tak samo jak przestrzeń miejską, adaptuje społeczne nastawienie.

Dobrze się żyje w mieście mozaiki umysłów, które z każdym dniem staje się bardziej gościnne dla każdego, bez wyjątku. Ale zawsze może (i wszystkim, bez wyjątku) żyć się lepiej. Możemy to osiągnąć dzięki wspólnej pracy i zrozumieniu, że ważną częścią tej barwnej mozaiki jest (neuro)różnorodność, która wzbogacająca życie nas wszystkich.