Szanowna Redakcjo,

chciałabym podzielić się swoimi refleksjami na temat zmian, które zachodzą w Starej Miłośnej. Jako mieszkanka tego osiedla z przerażeniem obserwuję, jak decyzje podejmowane przez władze dzielnicy oraz działania deweloperów wpływają na naszą przestrzeń i środowisko. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że interesy mieszkańców schodzą na dalszy plan.

Szczególnie niepokoi mnie sytuacja związana z działką przy ul. Rumiankowej i Krokusów, która została wyłączona z Mazowieckiego Parku Krajobrazowego na mocy uchwały sejmiku województwa. To miejsce, które powinno być chronione, a zamiast tego pozwolono na budowę bloków, kompletnie niepasujących do charakteru naszej dzielnicy. Czy naprawdę musimy godzić się na takie zmiany?

Problemy infrastrukturalne są widoczne na każdym kroku. Szkoły pękają w szwach, korki na ulicach paraliżują życie mieszkańców, a dostęp do usług medycznych jest coraz bardziej ograniczony. Tymczasem wydawane są kolejne zgody na nowe inwestycje, jakby nasze codzienne trudności nie miały znaczenia.

Jako mieszkanka zastanawiam się również, dlaczego na stanowiskach decyzyjnych obsadza się osoby, które nie zdobyły zaufania społeczności w wyborach. Czy wiceburmistrz ds. inwestycji, powołany bez mandatu, rzeczywiście reprezentuje nasze interesy? Mam co do tego poważne wątpliwości.

Inicjatywy takie jak protest „Stara Miłosna dla Drzew” napawają mnie nadzieją. Hasła na banerach wzywające do ochrony drzew i zieleni wyrażają dokładnie to, co myśli wielu mieszkańców. Nie chcemy żyć w betonowym osiedlu bez charakteru i zieleni. Walka o drzewa to walka o zdrowie, przyjemność życia i przyszłość naszej społeczności.

Zwracam się do władz dzielnicy z apelem: proszę wsłuchać się w głos mieszkańców. Nie chcemy patodeweloperki. Chcemy osiedla, które pozostanie miejscem przyjaznym zarówno dla ludzi, jak i środowiska.

Czytelniczka ze Starej Miłosnej